niedziela, 29 stycznia 2023

Ciemna strona konsumpcji

Szeroko pojęta konsumpcja jest jednym z głównych filarów rozwoju państw kapitalistycznych. Im więcej konsumujemy, tym lepiej dla gospodarek tych krajów. Ale nie sposób zapomnieć, że konsumpcja ma dwa oblicza. Z jednej strony jest to radość płynąca z posiadania wielu rzeczy oraz z samego faktu pomnażania swojego posiadania, ale z drugiej strony obciążenie planety, wynikające z jej eksploatacji, rośnie w zastraszającym tempie. Im więcej konsumujemy, tym bardziej niszczymy podstawy i źródła naszego istnienia. Zaczyna brakować ważnych surowców, poziom wód gruntowych spada, gleba eroduje, toksyny z odpadów zanieczyszczają środowisko, masowo wycinane są lasy, emisje ogromnych ilości dwutlenku węgla powodują niestabilność i zaburzenia w ekosystemach. Naukowcy biją na alarm i ostrzegają przed wojnami o wodę i żywność. Te obawy nie są bynajmniej nieuzasadnione. Jeżeli nie zmienimy naszych zachowań konsumenckich, zasoby naturalne Ziemi nie wystarczą wszystkim ludziom na długo (liczba ludności świata wynosi obecnie 7,6 miliarda, a do roku 2050 ma wzrosnąć do 9,7 miliarda). Mieszkańcy wysoko uprzemysłowionych krajów żyją już od dziesięcioleci znacznie powyżej tego, do czego są uprawnieni, w kategoriach czysto matematycznych. Aby utrzymać swój poziom życia, potrzebują znacznie więcej surowców, ziemi uprawnej, wody i energii, niż mieszkańcy innych regionów świata.

Niektóre nawyki związane ze stylem życia i konsumpcją mają bardziej negatywny wpływ na środowisko naturalne, niż może się na pierwszy rzut oka wydawać. Posłużę się tu przykładem: Światowy Fundusz na Rzecz Przyrody (World Wide Fund for Nature) wyliczył, że do wyprodukowania jednego kilograma wołowiny potrzeba 6,5 kilograma zboża, 36 kilogramów paszy objętościowej oraz 15 500 litrów wody. Gdy do tego dodamy fakt, iż rocznie wycina się 310 000 hektarów lasów tropikalnych, aby realizować w tych miejscach uprawy pasz dla nieustannie rosnącego pogłowia zwierząt hodowlanych (na świecie hoduje się około 1,4 miliarda sztuk bydła), nie można nie zauważyć jak poważny problem środowiskowo-klimatyczny sami stworzyliśmy. Inny przykład: smartfony, z których posiadania jesteśmy tak dumni, zawierają 30 metali rzadkich, które trzeba wypłukać ze skał za pomocą wysoce toksycznych chemikaliów. Aby wydobyć jeden gram złota, które jest niezbędne do wyprodukowania około 50 smartfonów, trzeba wysadzić i zmielić całą tonę rudy. Nadprodukcja odzieży ma także katastrofalny wpływ na środowisko i przyczynia się do ogromnych emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Do wyprodukowania np. jednej pary dżinsów potrzeba 12 000 litrów wody i 50 000 kilometrów drogi transportowej, zanim te dżinsy trafią do handlu. Te przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Ponadto coraz krótsza żywotność produktów powoduje coraz większe problemy z rezerwami surowców. Na złomowisko trafiają coraz częściej jeszcze sprawne urządzenia elektroniczne, telewizory, kuchnie elektryczne, zmywarki i pralki, ba nawet sprawne samochody, których nie opłaca się naprawiać lub brakuje części zamiennych. Nowe urządzenie najczęściej kosztuje mniej niż naprawa starego. W rezultacie zużywa się niepotrzebnie wiele surowców, a obciążenie środowiska gwałtownie rośnie.

Z wyrzucaniem żywności przekroczyliśmy już wszelkie granice. Ogólnie rzecz biorąc, połowa produkowanej w Europie żywności jest wyrzucana przez konsumentów, producentów i rynki na śmietnik. Tworzy to niepokojący cykl: z jednej strony mamy cenne zasoby naturalne, takie jak żyzna gleba i woda, które są wykorzystywane do uprawy zbóż, owoców i warzyw, których nikt nie spożywa. Oczywiście nie można całej winy zrzucić na konsumentów, ale to od nas w dużej mierze zależy, czy coś w tym temacie się zmieni. A zmienić się musi, czy tego chcemy, czy nie chcemy. Z perspektywy jednostki może to być tylko mały krok, ale ten sam krok pomnożony przez liczbę mieszkańców daje ogromne oszczędności, chroniące planetę, środowisko naturalne, zasoby surowcowe i energię.

Tegoroczna noblistka, francuska pisarka Annie Ernaux powiedziała w jednym z wywiadów, że „mnogość rzeczy maskuje deficyt myśli”. Myślę, że ten cytat oddaje doskonale potrzebę bardziej refleksyjnego podejścia do konsumpcji, stylu życia, własnych potrzeb i zachowań, szczególnie mieszkańców wysoko rozwiniętych krajów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz