Wyobraźmy sobie, że stoi przed nami szklanka pełna świeżej, czystej wody, do której wlewamy jedną kroplę trucizny; tym samym zatruwamy całą znajdującą się w szklance wodę, która nie nadaje się już więcej do spożycia. Dokładnie tak samo jest z naszymi myślami. Jedna trująca myśl może zatruć cały organizm, głęboko upokorzyć, zniszczyć pozytywne nastawienie do życia, wpędzić w depresję, czy choćby odebrać dobry humor na bardzo długo. Problem tkwi jednakże w tym, że człowiek często ma problemy z rozpoznaniem, które myśli są taką właśnie trucizną. Krytyczny głos wewnętrzny, który nie pozwala spojrzeć na siebie z innej perspektywy i zaakceptować samego siebie, może być taką trucizną, której bardzo trudno jest się pozbyć. Rozwinięcie w sobie świadomości, że jakikolwiek negatywny głos w głowie lub jakiekolwiek inne negatywne uczucie, nie mają żadnego wpływu na moją wartości jako człowieka, pozwala spojrzeć na siebie z innej, mniej krytycznej strony. Kwestionowanie własnych myśli i uczuć, ale nie utożsamianie się z nimi, oznacza ni mniej, ni więcej, tylko wolność dla duszy. Nawet jeżeli reklama wmawia nam, że będziemy szczęśliwi tylko wtedy, gdy będziemy dużo konsumować, gdy znajdziemy wymarzonego partnera, gdy otrzymamy wymarzoną pracę, gdy pojedziemy w podróż dookoła świata itd., to ostatecznie nic się w naszym życiu nie zmieni, jeżeli jesteśmy głęboko przekonani, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, wystarczająco inteligentni, wystarczająco sympatyczni, wystarczająco pracowici i że nie posiadamy wystarczająco dużo talentów. Każdemu z nas przydarzają się w życiu rzeczy, które nas ranią i które uważamy za niesprawiedliwe. Zaczynamy powoli zbierać wszystkie te wyrzuty i zarzuty, pretensje i oskarżenia, i nosimy je tak ze sobą jak worek pełen kamieni. W pewnym momencie zaczynamy uważać to za całkiem normalne, że mamy ten worek zawsze przy sobie. Z biegiem czasu wszystkie te zarzuty stają się logicznymi uzasadnieniami, dla których nie możemy już robić lub osiągać pewnych rzeczy. Ale wszystko może się diametralnie zmienić, jeśli odpuścimy te pretensje, zarzuty i oskarżenia, wobec trudności życia, niesprawiedliwości losu i nieprzyjaznych nam ludzi. Jeżeli zaczniemy patrzeć przed siebie, a nie wstecz i podejmiemy odpowiedzialność, zamiast trzymać się powodów, dla których nie otrzymujemy tego, co chcemy otrzymać od życia. Akceptacja siebie to przede wszystkim odpuszczenie: myśli, ocen, porównań, lęków, wątpliwości, chęci posiadania racji, ale przede wszystkim krytycznego głosu w głowie. Warto przypomnieć sobie, że każdy człowiek to cud i dar dla tego świata, szkoda tylko, że ta prawda jest tak często zapominana. Kto chce coś zmienić w swoim życiu, musi zacząć od siebie i codziennie nad tym pracować. Podejmowanie odpowiedzialności za własne szczęście jest czasem bardzo trudne, dlatego warto organizować sobie od czasu do czasu podróż w głąb siebie, do własnego początku, kiedy nie dźwigaliśmy jeszcze naszego pełnego kamieni worka. Podróż w głąb siebie nie gwarantuje oczywiście niczego, ale pozwala dotrzeć do dawno zapomnianych wartości i ważnych życiowych prawd oraz koniecznej i bardzo pomocnej pokory wobec świata, wobec życia i wobec ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz