Zastanawiam się właśnie, czy moją słabość do czytania książek można nazwać pasją? Myślę, że nie, ponieważ czytanie książek stanowi dla mnie bardziej podstawową potrzebę, wynikającą z mojej nieustannej ciekawości świata i ludzi. Pytany o czytanie książek odpowiadam, że bardzo lubię czytać, ponieważ mam nadmierny i nienasycony apetyt na czytanie. Już jako dziecko bardzo chętnie czytałem i tak zostało mi do dzisiaj, im jestem starszy, tym chętniej i częściej sięgam po książki. Ale jednego przyzwyczajenia nie pozbyłem się przez wszystkie te lata: czytaniu książek musi towarzyszyć mi bezwzględna cisza. Nie potrafię czytać, gdy wokół mnie odgłosy, rozmowy czy muzyka z głośnika radiowego. Cisza jest dla mnie kładką, z której odbijam się, skacząc w głębię historii, którą właśnie czytam; tylko wtedy mogę zintegrować się w pełni z czytaną książką i jej bohaterami. Być może jest to moja przywara, bo podczas pisania przeze mnie tekstów (poetyckich czy niepoetyckich, po polsku czy po niemiecku, nowych postów na blog, felietonów czy artykułów) wymogi są jeszcze bardziej radykalne. W tym przypadku musi towarzyszyć mi nie tylko bezwzględna cisza, ale także pełna samotność. Wtedy oczywiście nie słucham radia, bo najzwyczajniej w świecie więcej mi radio przeszkadza, niż pomaga. Ale generalnie radio jest dla mnie ważniejsze niż telewizja (której prawie wcale nie oglądam). Od wczesnej młodości słucham Programu Trzeciego Polskiego Radia, zwanego przez wszystkich "Trójką". Trójka była dla mnie, od kiedy tylko pamiętam, źródłem informacji, źródłem wspaniałych audycji rozrywkowych, ale przede wszystkich niewyczerpanym źródłem muzycznym. Przez wszystkie te lata (było nie było, kilka dekad) pozostałem wierny trójce, aż do końca września tego roku. Kultowa trójka przestała dla mnie istnieć, a to za sprawą odejścia prawie wszystkich dziennikarzy z tej rozgłośni. Teoretycznie Trójka istnieje nadal, ale dziennikarzy, którzy ją kształtowali i tworzyli, już w niej nie ma. Odeszli jak jeden mąż, protestując przeciwko politycznym wpływom i ograniczaniu ich niezależności. Lista nazwisk jest ogromna, nie mogę wszystkich wymienić, bo zabrakłoby tu miejsca, ale przypomnę kilka najważniejszych i najgłośniejszych nazwisk: Wojciech Mann, Piotr Kaczkowski, Piotr Stelmach, Kuba Strzyczkowski, Marek Niedźwiecki, Hirek Wrona, Piotr Metz, Marcin Kydryński, Jan Chojnacki, Wojciech Zimiński, Michał Olszański i kilkadziesiąt innych, młodszych wiekiem i stażem. Ale na szczęście większość z nich chce nadal pracować i robić to, co potrafią najlepiej: tworzyć programy radiowe. W lipcu tego roku podjęła działalność internetowa stacja radiowa "Radio Nowy Świat", skupiająca w dużej mierze byłych dziennikarzy trójki. W blokach startowych stoi już kolejne radio "Radio 357", tworzone także przez byłych dziennikarzy trójki (start planowany jest na grudzień). Obie stacje mają być finansowane przez sponsorów i samych słuchaczy. Taki jest pomysł, słuchacze za radio płacą i słuchacze od radia wymagają. Ciekawe i nowatorskie. Ale przy całej euforii towarzyszącej powstawaniu dwóch nowych stacji radiowych, chciałbym zwrócić uwagę na pewne zagrożenie; otóż tak wielka zależność od hojności sponsorów i szczodrości słuchaczy może być z jednej strony inspirująca do jeszcze lepszej pracy radiowej i poszerzania ramówki, ale z drugiej strony może być niszcząca np. przy zbyt dużej konkurencyjności obu stacji radiowych (czego nie można całkowicie wykluczyć), co może spowodować migrację słuchaczy i brak niezbędnych wpływów pieniężnych. Czas pokaże, czy ten eksperyment się powiedzie. Ja tymczasem przyzwyczajam się na dobre do Radia Nowy Świat i czekam z niecierpliwością na podjęcie pracy przez Radio 357. Osobiście stawiam na sukces obu rozgłośni, będę słuchał w miarę czasu i wspierał w miarę możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz