Nie jestem wielkim mówcą, dlatego wolę pisać. Zawsze tak było. Zwłaszcza jeżeli chodzi o uczucia, bo łatwiej jest mi o nich pisać, niż o nich mówić. Pisząc, pozwalam moim uczuciom na odrobinę szaleństwa, szerokie rozwinięcie skrzydeł i swobodne szybowanie do granic siódmego nieba. Kto napisał kiedyś list, ujawniający najskrytsze myśli i uczucia i... nigdy go nie wysłał, bo zabrakło mu odwagi, wie z całą pewnością, o czym mówię. Myślę, że niezliczone listy (miłosne, pożegnalne, przepraszające, wyjaśniające) leżą zapomniane na dnie niezliczonych szuflad i czekają na odbiór przez swoich adresatów. Ale jestem pewien, że większość tych niewysłanych listów, była pisana już z myślą, że nie zostaną nigdy wysłane, czasem ze strachu, czasem ze wstydu, a czasem dlatego, że odbiorców nie było już wśród żywych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz