A cappella
Stali w owalnym dwuszeregu. Piękni w swoim skupieniu i pasji kreowania wzruszeń. Mój wzrok ślizgał się po twarzach. Starsi mężczyźni, dojrzałe kobiety i długowłosa, młoda solistka. Kościół wypełniała dostojna cisza. Czekali pokornie na znak dyrygenta. Dyrygent zwlekał jednak. Stał bez ruchu dobrą chwilę. Subtelnie uniesiona do góry batuta opadła nagle. Publiczność zamarła, wstrzymując oddechy. Cichy mezzosopran solistki brzmiał krystalicznie i uspokajająco. Męskie tenory i barytony podkreślały brzmieniowo koloraturowe soprany chórzystek. Zamknąłem oczy i zatopiłem się w zachwycie. Tony wznosiły się niedostrzegalnie powodując niepohamowane wzruszenia, które nadchodziły falami. Obiema dłońmi przetarłem oczy, które nie chciały mnie słuchać i stały się mocno wylewne. Muzyka wypełniła mnie. Nie potrafiłem powstrzymać emocji. Ave Maryja Gratia Plena. Ave Maryja Mater Dei. Wstałem nie wiedząc czemu i bijąc głośno brawa dla całego chóru, po cichu połykałem łzy.
Każdy koncert muzyki chóralnej w wykonaniu profesjonalnego chóru, odbywający się we wnętrzu kościoła, jest zawsze czymś wyjątkowym. Specyficzna atmosfera kościelnych murów, jego szczególna akustyka, matowe światło przeciskające się przez kolorowe witraże i migotliwe płomienie świec, tworzą jedyny w swoim rodzaju klimat i tło dla muzycznych wzruszeń. Kościół wypełniony do ostatniego miejsca jest także czymś wyjątkowym. Pieśni religijne i sakralne (psalmy, hymny, chorały) przeplatają się z pieśniami miłosnymi i standardami muzyki rozrywkowej. Wszystkie style muzyczne wykonane są z absolutną perfekcją: doskonale dobrane brzmieniowo głosy brzmią krystalicznie czysto, niekiedy lekko wibrują pod stropem, niekiedy są bardzo żywotne i silnie. Kościół nasycony taką muzyką kreuje atmosferę i wzruszenia, od których nikt nie potrafi uciec. Muzyka chóralna to nie tylko uczta duchowa, to także najlepszy lek na smutki i smuteczki, jakiego nie można znaleźć w żadnej aptece.
Publikowaną dzisiaj impresję "A cappella" napisałem po jednych z takich koncertów. Gdy muzyka przenika ciało i duszę, otrzymujemy potężny zastrzyk życiowej energii. Nawet największe cierpienie może przejść pozytywną transformację, w rezultacie czego, możemy otrzymać od życia nową nadzieję, wiarę i siłę.
Stali w owalnym dwuszeregu. Piękni w swoim skupieniu i pasji kreowania wzruszeń. Mój wzrok ślizgał się po twarzach. Starsi mężczyźni, dojrzałe kobiety i długowłosa, młoda solistka. Kościół wypełniała dostojna cisza. Czekali pokornie na znak dyrygenta. Dyrygent zwlekał jednak. Stał bez ruchu dobrą chwilę. Subtelnie uniesiona do góry batuta opadła nagle. Publiczność zamarła, wstrzymując oddechy. Cichy mezzosopran solistki brzmiał krystalicznie i uspokajająco. Męskie tenory i barytony podkreślały brzmieniowo koloraturowe soprany chórzystek. Zamknąłem oczy i zatopiłem się w zachwycie. Tony wznosiły się niedostrzegalnie powodując niepohamowane wzruszenia, które nadchodziły falami. Obiema dłońmi przetarłem oczy, które nie chciały mnie słuchać i stały się mocno wylewne. Muzyka wypełniła mnie. Nie potrafiłem powstrzymać emocji. Ave Maryja Gratia Plena. Ave Maryja Mater Dei. Wstałem nie wiedząc czemu i bijąc głośno brawa dla całego chóru, po cichu połykałem łzy.
Każdy koncert muzyki chóralnej w wykonaniu profesjonalnego chóru, odbywający się we wnętrzu kościoła, jest zawsze czymś wyjątkowym. Specyficzna atmosfera kościelnych murów, jego szczególna akustyka, matowe światło przeciskające się przez kolorowe witraże i migotliwe płomienie świec, tworzą jedyny w swoim rodzaju klimat i tło dla muzycznych wzruszeń. Kościół wypełniony do ostatniego miejsca jest także czymś wyjątkowym. Pieśni religijne i sakralne (psalmy, hymny, chorały) przeplatają się z pieśniami miłosnymi i standardami muzyki rozrywkowej. Wszystkie style muzyczne wykonane są z absolutną perfekcją: doskonale dobrane brzmieniowo głosy brzmią krystalicznie czysto, niekiedy lekko wibrują pod stropem, niekiedy są bardzo żywotne i silnie. Kościół nasycony taką muzyką kreuje atmosferę i wzruszenia, od których nikt nie potrafi uciec. Muzyka chóralna to nie tylko uczta duchowa, to także najlepszy lek na smutki i smuteczki, jakiego nie można znaleźć w żadnej aptece.
Publikowaną dzisiaj impresję "A cappella" napisałem po jednych z takich koncertów. Gdy muzyka przenika ciało i duszę, otrzymujemy potężny zastrzyk życiowej energii. Nawet największe cierpienie może przejść pozytywną transformację, w rezultacie czego, możemy otrzymać od życia nową nadzieję, wiarę i siłę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz