niedziela, 21 marca 2021

Targ

W czasach mojego dzieciństwa i młodości warzywa, owoce, nabiał, kiszoną kapustę i kiszone ogórki z beczki kupowało się w zieleniaku lub w warzywniaku. Te małe sklepiki były dosłownie wszędzie, w każdej dzielnicy miasta i na każdym osiedlu. Na większe zakupy jeździło się na bazar. Warszawa posiadała bardzo dużo bazarów i targowisk wszelkiego rodzaju, gdzie sprzedawano nie tylko owoce i warzywa, ale także ubrania, buty, starocie i wiele innych, mniej lub bardziej przydatnych produktów. Na bazarze Szembeka, usytuowanego na Grochowie, w warszawskiej dzielnicy Praga Południe, bywałem często i bardzo chętnie. Ogromny wybór, przede wszystkim świeżych owoców i warzyw, uroczy harmider, targowy chaos, nawoływania handlarzy, niesamowita mieszanka zapachów i aromatów, i ta jedyna w swoim rodzaju atmosfera przysłowiowych zakupów od mydła do powidła zachęcały do odwiedzin i zakupów. Do domu wracało się z wypełnionymi po brzegi siatkami. Powstały w 1944 roku bazar Szembeka istnieje w Warszawie do dnia dzisiejszego, jednakże już nie na świeżym powietrzu, tylko w nowoczesnym budynku pod dachem.

Publikowany dzisiaj wiersz to impresja, zapamiętany obraz tamtych lat, symboliczny i metaforyczny wycinek rzeczywistości dawno minionych czasów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz