środa, 18 września 2019

Zapomniana sztuka otwierania listów

Współczesne formy komunikacji są bardzo szybkie, różnorodne i na wyciągnięcie ręki, ale także bardzo nudne i sterylne. Dzisiaj nikt już nie pisze listów miłosnych (wyjątki potwierdzają tylko regułę), ponieważ jest to zadanie nie tylko staroświeckie, ale także wymagające dużego nakładu pracy i wysiłku intelektualnego. Nikomu nie chce się wysilać, pięknie, czytelnie i poprawnie gramatycznie pisać, adresować koperty, naklejać znaczki, wrzucać do skrzynki pocztowej i czekać na odpowiedź. Wielka szkoda, że tak intymna i silnie łącząca ludzi forma komunikacji stała się sztuką niemodną lub wręcz staromodną. Pisanie listów miłosnych było równie wspaniałe, jak ich otrzymywanie. Pamiętam doskonale jakim przeżyciem było otwarcie skrzynki pocztowej, w której znajdowałem list adresowany do mnie, często w kopercie różniącej się kształtem i kolorem od pozostałych listów, najczęściej z jakimiś rachunkami. Takiego szczególnego listu nie otwierało się natychmiast, kładło się go czule na stole, patrzyło się na niego, a uśmiech nie schodził z ust bardzo długo. Potem obowiązkowo się go wąchało i przesuwało palcami po powierzchni koperty, podczas gdy wyobraźnia sięgała szczytu Mount Everestu: pomyślała o mnie, może właśnie teraz o mnie myśli, wyobraża sobie, że patrzę na jej list, że go dotykam i czuje mój dotyk, jakbym ją samą w tym momencie dotykał. List miłosny był czymś wyjątkowym, ważnym i bardzo osobistym, łączył zakochanych niewyobrażalnym dzisiaj oczekiwaniem i zjednoczeniem, niepewnością i potwierdzeniem. Dzisiejsze formy komunikacji to nawet w przybliżeniu nie jest już to samo przeżycie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz