czwartek, 4 lipca 2019

Mała czarna

Kiedy w 1926 roku francuska projektantka mody Coco Chanel rozpoczęła lansowanie prostej, wąskiej i krótkiej sukienki, nikt nie spodziewał się, że właśnie lansowany jest ponadczasowy klasyk kobiecej mody. Pomysł Coco Chanel był mocno rewolucyjny, zważywszy, że w tamtym czasie królowały gorsety i długie suknie, a kolor czarny zarezerwowany był dla niezliczonych wdów, pogrążonych w głębokiej żałobie po poległych w I Wojnie Światowej żołnierzach. Pomysł prostej i eleganckiej, ale także prowokującej sukienki przyjęto początkowo z oburzeniem i powszechnym brakiem akceptacji. Tego typu sukienki nosiły w tym czasie tylko wielkie gwiazdy teatru i filmu, więc mała czarna, jako sukienka do codziennego noszenia, nie przyjęła się. Ale 20-lecie międzywojenne to także czas budzenia się ruchów emancypacyjnych i zdobywania przez kobiety pierwszych doświadczeń w tym zakresie, kobieca moda ulega także powolnym zmianom, gorsety odchodzą do lamusa, spódnice stają się coraz krótsze i bardziej dopasowane, ale czarny kolor nadal nie jest akceptowany. Raptowny przełom nastąpił dopiero w 1961 roku, kiedy to na ekrany kin wszedł film z Audrey Hepburn w roli głównej "Śniadanie u Tiffany'ego". Aktorka miała na sobie bardzo elegancką i twarzową czarną sukienkę. Od tej pory czarna sukienka, zwana także pieszczotliwie małą czarną, cieszy się nieustanną i powszechną społeczną akceptacją, trwającą nieprzerwanie do dzisiaj. Moim zdaniem, nic tak nie podkreśla kobiecej urody i kobiecego czaru jak właśnie prosta i seksowna sukienka w kolorze czarnym, niczym nie ozdobiona, pasująca na każdą bez wyjątku okazję. Mała czarna ma już ponad 90 lat, a wydaje się, że jest wiecznie młoda.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz