poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Czy nasz świat można jeszcze uratować?

Wakacje dobiegają końca, długotrwała susza i niesamowite upały skończyły się wreszcie, pogoda stabilizuje się i jest bardziej znośna, a mnie zajmuje dzisiaj trudne pytanie, które tylko pozornie jest pytaniem fatalistycznym. W rzeczywistości jest to pytanie bardzo zasadne.

Zmiany klimatu zagrażają poważnie całej ludzkości, co najmniej tak samo jak światowe wojny. Globalne ocieplenie zagraża nie tylko ludzkim siedliskom, czy wręcz całym kontynentom, lecz zagraża także wolności i demokracji. Każdego dnia pojawiają się nowe sygnały, z których wynika, że przyszłość ludzkości będzie bardzo gorzka – nie tylko ze względu na szybko zbliżające się i daleko idące zmiany klimatu, ale przede wszystkim dlatego, że ludzkość rośnie w zatrważającym tempie. Szacuje się, że do 2050 roku przybędzie na Ziemi 2,4 miliarda ludzi, co da łączną liczbę 9 miliardów ludzi. Te 9 miliardów ludzi będzie chciało normalnie żyć, zdrowo się odżywiać, przyzwoicie mieszkać, co spowoduje jeszcze większe niż dotychczas zagrożenie dla ziemi i nieba, krótko mówiąc ekologia planety będzie poważnie zagrożona. Już dzisiaj światowa gospodarka żyje na ekologiczny kredyt: zasoby kopalne i woda stają się coraz rzadsze, tysiące hektarów ziemi ulegają erozji i stają się nieuprawnym ugorem, wiele gatunków zwierząt, roślin i owadów ginie bezpowrotnie, z kominów i rur wydechowych wydobywają się  miliardy ton dwutlenku węgla, szybko po sobie następujące susze, sztormy i powodzie zagrażają ludzkiej egzystencji i ekologii planety.

Klimatolodzy nalegają, aby ludzkość drastycznie zredukowała emisję dwutlenku węgla i ograniczyła swoje roszczenia wobec planety. W przeciwnym wypadku ludzkość nie ma szans na przeżycie, pozbawiając się stopniowo warunków do normalnego życia. Aby uniknąć katastrofy, ludzkość będzie musiała zmienić diametralnie swoją roszczeniową postawę wobec planety, będzie to gigantyczne wyzwanie dla każdego człowieka oraz dla całej ludzkości: ocalenia planety będzie zadaniem wyczerpującym i wymagającym bardzo wielu wyrzeczeń. Pomóc w tym zadaniu mogą nowe techniki i technologie, ale to sami ludzie będą musieli zmienić swoje przyzwyczajenia i sposoby życia na bardziej ekologiczne, konsumpcja musi maleć, a nie rosnąć, zużycie energii musi maleć, a  nie rosnąć, zanieczyszczenia muszą maleć, a nie rosnąć, ochrona planety musi otrzymać priorytetowe znaczenie.

Ja pozostaję optymistą, w tym przypadku jednak tylko umiarkowanym optymistą. Jeżeli planetę Ziemię zrujnujemy tak dalece, że nie będzie ona w stanie nas wyżywić i napoić, to przyszłość ludzkości będzie faktycznie bardzo gorzka. Na szczęście kolektywna  nieświadomość nie ma już racji bytu. Wiemy już, że musimy chronić naszą planetę za wszelką cenę, ponieważ jej egzystencja jest potężnie zagrożona, a drugiej takiej nie ma prawdopodobnie w całym wszechświecie. Lecz nawet jeżeli gdzieś w ogromie kosmosu istnieje jakaś planeta podobna do naszej i możliwa do zamieszkania, to droga do niej jest zbyt daleka. Nie mamy więc alternatywy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz