czwartek, 17 maja 2018

Powrót do natury, ucieczka od cywilizacji czy zwykła mrzonka?

Powszechna tęsknota za radykalnym zwolnieniem szybkości życia i skoncentrowaniem się na tym, co najważniejsze w ludzkim życiu, to wynik działania sił odśrodkowych mocno zurbanizowanej rzeczywistości milionów ludzi oraz ich alienacji w nowoczesnych społeczeństwach. Coraz więcej ludzi, szczególnie mieszkańców wielkich metropolii Europy Zachodniej, marzy o wielkiej ucieczce i powrocie na łono natury lub powrocie do urojonego raju. Jedni chcą porzucić swoje dotychczasowe, mało interesujące i mocno stresujące życie, inni chcą szukać w naturze odpowiedzi na  nurtujące ich egzystencjalne pytania, jeszcze inni marzą o bardziej sprawiedliwym i pokojowym świecie, odrzucając kategorycznie kapitalizm. Ten trend nie jest niczym nowym, w przeszłości było wiele przykładów nowoczesnych ucieczek od cywilizacyjnego porządku świata, ucieczek zarówno pojedynczych jak grupowych, taki był np. ruch hippisowski czy ruch New Age. Psychologia i socjologia znają więc nie od dzisiaj ten uspokajający stan: odnalezienie samego siebie w ciszy i spokoju, to oaza zadowolenia i szczęścia. Bycie samemu nie oznacza automatycznie samotności (tego niechcianego, chorego i niszczącego człowieka stanu). Bycie samemu to nie tylko dobrowolna decyzja, to przede wszystkim bardzo ważna umiejętność, której można także się nauczyć, aby doświadczyć wewnętrznego bogactwa duszy i zewnętrznego bogactwa natury. Odważnych nie brakuje, ale niestety dla wielu uciekinierów to doświadczenie kończy się szybciej, niż się zaczęło. Kto nigdy nie nauczył się spędzać czasu z samym sobą - tym samym nigdy nie nauczył się odzyskiwać wewnętrznego spokoju i osobistej równowagi tylko przez sam fakt bycia samemu - ten nie wytrzyma długo tego niezwykłego stanu emocjonalnej samotności i ciszy, bez telewizji, internetu, telefonu, prasy i wszechobecnych portali społecznościowych. Powrót na łono natury pozostanie zapewne dla większości tych ludzi marzeniem nie do zrealizowania. Zamiana przytulnego mieszkania lub przytulnego domu na namiot, lub jurtę, bez prysznica i ciepłej wody, z toaletą w krzakach i zlewem w strumieniu, może trwać dwa lub trzy tygodnie letniego urlopu, ale takiej ascezy, trwającej miesiącami lub latami, nikt nie potrafi już sobie dobrowolnie narzucić. Najpóźniej gdy temperatura na zewnątrz spadnie poniżej zera lub po tygodniu obfitych opadów deszczu, większość uciekinierów rezygnuje z marzeń o wielkiej ucieczce i powraca do cywilizacyjnej codzienności. Ginąc ponownie i bezpowrotnie w wielkomiejskiej anonimowości, pozwalają zabić swój indywidualizm i wtedy nie pozostaje im  już nic innego, jak dopasować się do mocno wyśrubowanych wymagań społecznych i zapomnieć na zawsze próbę ucieczki od drapieżnej cywilizacji. Ale każda próba warta jest grzechu, nawet próba nieudana może stać się inspiracją do potężnych i daleko idących zmian w życiu pojedynczego człowieka.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz