piątek, 15 września 2017

Szarlotka na ciepło

Szarlotka na kruchym spodzie jest fantastycznym ciastem, szczególnie gdy jest podana jeszcze lekko-ciepła z kleksem zimnej, świeżo ubitej śmietany. Nie wiem skąd  moja małżonka Halina, wytrzasnęła przepis na to ciasto, ale wiem, że nie jest wcale trudny do wykonania, a gotowe ciasto smakuje wybornie. Jabłek na to ciasto jednakże nie kupujemy ani w sklepie, ani na jarmarku, lecz sami zbieramy w starym, opuszczonym i zapomnianym sadzie, dokąd specjalnie w tym celu jeździmy na rowerach 11 kilometrów - zbierane przez nas jabłka to dwie bardzo stare odmiany, mnie osobiście nieznane; tak do jedzenia nie bardzo się nadają, ale uduszone do miękkości z cukrem i szczyptą cynamonu sprawiają, że szarlotka ma niepowtarzalny smak. Nienarzucająca się w ustach słodkość uduszonych jabłek równoważona jest ich wyraźną kwasowością.  Ta bezpretensjonalna równowaga słodkości i kwasowości tworzy z kruchym ciastem nierozłączną, jednorodną i niepowtarzalną całość, co powoduje bardzo szybko bezgraniczne uzależnienie i brak kontroli spożycia. Krótko mówiąc, to ciasto to niebo w gębie, które smakuje szczególnie dobrze, gdy na dworze panują deszcz, zawierucha i dokuczliwe zimno. Do takiego ciasta najlepiej smakuje kawa, zaparzona prawdziwie po turecku w tygielku. Dzisiaj zapraszam na poetycką szarlotkę - wiersz, w którym szarlotka jest tylko pretekstem, aby przysiąść na chwilę i zastanowić się, co tak naprawdę liczy się w życiu, a także przypomnieć sobie mądrość naszych (trochę już zapomnianych i dla wielu niezrozumiałych) polskich przysłów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz