niedziela, 27 kwietnia 2025

Gromadzenie dóbr materialnych a poczucie szczęścia

Popularne powiedzenie, że pieniądze - a zatem konsumpcja - szczęścia nie dają, jest tylko częściowo prawdziwe. W rzeczywistości pogoń za coraz większą ilością, coraz lepszymi i coraz piękniejszymi rzeczami często czyni nas prawdziwie nieszczęśliwymi. Pytanie, dlaczego ludzie wciąż posiadają tak silne pragnienia materialne, pomimo świadomości, że spełnienie tych pragnień nie przynosi trwałego szczęścia i spełnienia, nie jest bynajmniej pytaniem, na które łatwo jest odpowiedzieć!

W wielu współczesnych społeczeństwach konsumpcjonizm i dążenie do posiadania jest silnie promowane i uznawane za miernik sukcesu życiowego. Kapitalistyczny system ekonomiczny opiera się na ciągłym wzroście konsumpcji, a reklamy i media nieustannie podsycają nasze pragnienia posiadania coraz więcej.

Już od najmłodszych lat jesteśmy bombardowani przekazem, że szczęście i poczucie życiowego spełnienia zależą od posiadania dóbr materialnych. To głęboko zakorzenione przekonanie trudno jest przezwyciężyć. Nadmierne materialne pragnienia najczęściej wynikają z potrzeby osiągnięcia życiowego sukcesu, zdobycia odpowiedniego statusu społecznego lub próby wypełnienia wewnętrznej pustki. Kiedy zdobywamy nowe rzeczy, początkowo odczuwamy satysfakcję, ale szybko się do nich przyzwyczajamy i pragnienia powracają. Nasz mózg ciągle poszukuje nowych bodźców. Materializm jest nieustannie wzmacniany przez presję społeczną, a my dążymy do posiadania tego, co mają inni, aby nie czuć się gorsi lub pominięci.

Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z nieuchronności cyklu pragnień i rozczarowań, jaki pociąga za sobą nadmierna konsumpcja. Zrozumienie tych uwarunkowań może pomóc w wypracowaniu bardziej zrównoważonego podejścia do materialnych pragnień i odnalezieniu trwałego spełnienia. Prawdziwe spełnienie i szczęście można odnaleźć nie w konsumpcji, lecz w sferze relacji międzyludzkich, w rozwoju osobistym oraz w znalezieniu sensu i celu w życiu. A kluczem do osiągnięcia takiego stanu jest rozwijanie samoświadomości, wdzięczności i umiejętności czerpania satysfakcji z niematerialnych aspektów życia.




środa, 16 kwietnia 2025

Próba odkrycia nowych, inspirujących perspektyw i nieoczywistych znaczeń.

Dorośli ludzie nie potrafią patrzeć na świat tak, jak czynili to w dzieciństwie. Brak im niewinności dziecka oraz jego otwartości na bodźce zewnętrzne i uroki tego świata; są zbyt racjonalni, ograniczeni w percepcji i przywiązani do utartych schematów myślowych. Ale każdy, kto chce jeszcze coś w swoim życiu zmienić - a na to nigdy nie jest za późno - powinien podjąć kreatywne wyzwanie, by powrócić, choć na chwilę do dawnej dziecięcej wrażliwości. Taki powrót może stać się udaną próbą pozbycia się wewnętrznej niezgody, próbą rozwiązania wewnętrznych konfliktów i doprowadzić do bardziej optymistycznego spojrzenia na własne życie. Chwycenie za pędzel i przemalowanie "dotychczasowego bohomazu" to świetny sposób, by uwolnić się od utartych schematów myślenia i jedyna w swoim rodzaju możliwość spojrzenia na rzeczywistość z nowej, świeżej perspektywy. Powrót do dziecięcej wrażliwości i kreatywności może okazać się prawdziwym lekarstwem na zrutynizowane, przyziemne myślenie dorosłego człowieka. Malowanie, rysowanie czy inna twórcza aktywność pozwalają oderwać się od codziennych trosk, uwolnić wyobraźnię i spojrzeć na świat oczami pełnymi zachwytu i ciekawości. To szansa na odnalezienie dawno zagubionej radości życia i spontaniczności. Każdy, kto odważy się na tę podróż do wnętrza siebie, może odkryć na nowo piękno i magię otaczającego nas świata. Powrót do dziecięcego sposobu postrzegania może okazać się przepustką do odnowienia i ożywienia naszego dorosłego, zrutynizowanego umysłu. Warto zatem z odwagą chwycić za pędzel, kredkę lub ołówek i pozwolić sobie na ten twórczy eksperyment, który może okazać się kluczem do odmienionej, pełniejszej perspektywy.





środa, 2 kwietnia 2025

Targi Książki w Lipsku, 27-30 marca 2025

Tegoroczne Targi Książki w Lipsku zakończyły się w ubiegłą niedzielę wieczorem rekordową frekwencją 296 tysięcy odwiedzających. 2040 wystawców z 45 krajów zachwyciło publiczność swoją bardzo różnorodną ofertą. W ramach "Lipsk czyta", największego festiwalu czytelniczego w Europie, odbyło się w Lipsku ponad 2800 imprez w 330 miejscach. Nowa dyrektor targów Astrid Böhmisch była zachwycona ogromnym zainteresowaniem „Wspaniale jest widzieć, jak wiele euforii wywołuje książka i jak łączy ludzi. Jako miejsce spotkań, dyskusji i odkryć, Lipskie Targi Książki odgrywają centralną rolę w Niemczech - na przykład w takich tematach jak sztuczna inteligencja i audio, którym nadaliśmy specjalne miejsce dzięki nowym formatom. Ogromne zainteresowanie targami książki pokazuje, jak ważne jest nadal doświadczenie analogowe”. Ale tak ogromne zainteresowanie wiązało się często z wielkimi kolejkami o długości setek metrów przed wejściami do hal targowych. Wśród gości targowych znaleźli się tacy autorzy jak Hape Kerkeling, Tami Fischer, Sebastian Fitzek i gwiazda mangi Kamome Shirahama. Tegoroczny gość honorowy targów Norwegia zaprezentowała się z takimi gwiazdami jak Karl Ove Knausgård i Maja Lunde. Bardzo bogatą ofertę przygotowała w tym roku Polska. Niemieccy czytelnicy mieli możliwość spotkać się między innymi z Olgą Tokarczuk, Tomaszem Różyckim, Urszulą Honek, Mikołajem Łozińskim, Magdaleną Pary, Ewą Solarz i Robertem Czajką.

Mottem Lipskich Targów Książki 2025 było „Słowa poruszają światy”. I poruszają także ludzi, bo czytanie jest zawsze podróżą do innego świata, to odkrywcza podróż do innych, być może bardziej idyllicznych światów, pozbawionych trudności, które są naszym udziałem w realnym świecie. Targi Książki w Lipsku pokazały w imponujący sposób w ciągu czterech dni, że Niemcy kochają czytać książki. 296 tysięcy odwiedzających, o 13 tysięcy więcej niż w ubiegłym roku, wyruszyło w odkrywczą podróż przez różnorodność literatury - czy to na stoiskach Targów Książki, czy na Lipskich Targach Książki Antykwarycznej, czy w licznych miejscach do czytania w mieście.

Lipskie Targi Książki przeciwstawiły się bardzo wielu wyzwaniom wydawniczym i społecznym, czystym entuzjazmem do czytania oraz ważnymi debatami społecznymi i politycznymi. Hale wystawowe tętniły życiem tysięcy fanów książek w każdym wieku (ale szczególnie dużo było młodych ludzi), celebrujących literaturę i różnorodność wydawniczą.




czwartek, 27 marca 2025

Europejski Dzień Sąsiada - globalne święto budowania wspólnoty

Chociaż zwykle myślimy o sąsiadach tylko w kontekście naszego najbliższego otoczenia, to jednak idea Europejskiego Dnia Sąsiada ma zdecydowanie szersze znaczenie. To święto, które od 25 lat obchodzone jest w 30 krajach europejskich oraz w Kanadzie, łączy ludzi niezależnie od granic i kultur. Geneza Europejskiego Dnia Sąsiada sięga 2000 roku, kiedy to po raz pierwszy zorganizowano to wydarzenie we Francji. Inicjatywa ta szybko zyskała europejski rozgłos i już w kolejnych latach święto to zaczęło być obchodzone w coraz większej liczbie państw. Dziś Europejski Dzień Sąsiada jest uznawany za jedno z najważniejszych świąt społeczności lokalnych na świecie. Ideą przyświecającą temu świętu jest budowanie poczucia wspólnoty, zacieśnianie więzi sąsiedzkich oraz promowanie dobrych relacji między ludźmi mieszkającymi w bliskim sąsiedztwie. W tym dniu zachęca się sąsiadów do organizowania wspólnych spotkań, sąsiedzkich pikników, a także podejmowania różnego rodzaju inicjatyw integrujących lokalną społeczność.

Obchody Europejskiego Dnia Sąsiada przybierają różnorodne formy w zależności od kraju i regionu. Często organizowane są sąsiedzkie przyjęcia, festyny, a nawet konkursy na najlepszego sąsiada. Popularne są również sąsiedzkie wymiany darów, wspólne sadzenie roślin czy sprzątanie okolicy. Niezależnie od konkretnej formy, celem tych działań jest zawsze budowanie poczucia przynależności do lokalnej wspólnoty. Szczególną wartością Europejskiego Dnia Sąsiada jest to, że promuje on ideę otwartości, zrozumienia i tolerancji. W dobie globalizacji i rosnącej mobilności społeczeństw, kiedy coraz trudniej jest nawiązywać bliskie relacje z ludźmi, mieszkającymi tuż obok nas. To święto przypomina, jak ważne są sąsiedzkie więzi i podkreśla, że nawet w dużych, anonimowych miastach warto znać i integrować się z osobami z najbliższego otoczenia.

Obchody Europejskiego Dnia Sąsiada mają zatem znaczenie społeczne i integracyjne. Szczególnie ważne jest to w przypadku społeczności zróżnicowanych kulturowo, gdzie święto to może stanowić okazję do przełamywania barier i uprzedzeń. Wspólne świętowanie sprzyja nawiązywaniu nowych znajomości, wzajemnemu poznawaniu się i budowaniu atmosfery zaufania. Warto podkreślić, że Europejski Dzień Sąsiada może być także inspiracją do podejmowania lokalnych inicjatyw na rzecz poprawy jakości życia w danej okolicy. Wspólne działania sąsiadów mogą prowadzić do rozwiązywania problemów społecznych, organizacji wydarzeń kulturalnych czy poprawy stanu infrastruktury.

Żyjemy w czasach, gdy coraz częściej czujemy się osamotnieni i odizolowani od innych ludzi, nie tylko od sąsiadów. Dynamiczny tryb życia, pośpiech i skupienie na własnych sprawach sprawiają, że często nie znamy nawet imion osób mieszkających tuż obok nas. Jednak warto zastanowić się, jak wiele możemy zyskać, nawiązując bliższe relacje z naszymi sąsiadami. Często słyszy się o konfliktach między sąsiadami, o wzajemnej niechęci i braku zrozumienia. Dlatego właśnie Europejski Dzień Sąsiada jest tak ważny - to okazja, by przełamać te bariery, poznać się lepiej i docenić tę codzienną, bliską relację. W tym dniu warto zrobić coś miłego dla sąsiadów - uśmiechnąć się, zaprosić na kawę, a może upiec ciasto. To drobne gesty, które mogą zaowocować prawdziwą przyjaźnią. Europejski Dzień Sąsiada daje nam doskonałą okazję, by zmienić ten stan rzeczy, by wyjść z domu, porozmawiać z sąsiadami, zorganizować wspólne wydarzenie lub po prostu spędzić czas w miłej atmosferze. Warto też zastanowić się, w jaki sposób można na co dzień budować lepsze sąsiedztwo - przez drobne gesty uprzejmości, okazywanie zainteresowania, a nawet wspólne rozwiązywanie lokalnych problemów.

Podsumowując, Europejski Dzień Sąsiada to ważne święto, które w czasach postępującej globalizacji i indywidualizacji przypomina nam o znaczeniu lokalnych więzi i wspólnotowego ducha. To okazja do zacieśniania relacji z osobami z najbliższego otoczenia, do budowania poczucia przynależności oraz do podejmowania działań na rzecz lokalnej społeczności. Nie można zapomnieć, że silne, zintegrowane społeczności sąsiedzkie to klucz do lepszego, bardziej przyjaznego i bezpiecznego życia dla nas wszystkich. Dlatego warto podjąć ten wyzwanie i zacząć od własnego podwórka.




niedziela, 22 grudnia 2024

Zakupy przedświąteczne czyli jak uniknąć marnotrawstwa jedzenia

Przyznam, że nie lubię robić zakupów, szczególnie przed świętami Bożego Narodzenia. W supermarketach jest tłoczno, ludzie kaszlą i prychają. Wszyscy się dziwimy, że znowu wszystko podrożało, ale masowo przeładowujemy nasze wózki zakupowe jedzeniem, chociaż dobrze wiemy, że nie będziemy w stanie tego wszystkiego zjeść podczas świąt, nawet gdyby bliższa lub dalsza rodzina pojawiła się bez zapowiedzi. Przeraża nas myśl, że nagle zabraknie nam w te dni świąteczne jedzenia i umrzemy z głodu i pragnienia. I chociaż wiemy, że tak nie jest, że zawsze można gdzieś zrobić zakupy, nawet w dzień świąteczny, np. na stacji benzynowej czy na dworcu kolejowym, to jednak wybieramy się, jak przystało na polską tradycję, na ogromne zakupy, i jak zwykle przesadzamy z ilością. Po świętach nie zważając na wyrzuty sumienia, wyrzucamy nadmiar jedzenia na śmietnik. I choć od zawsze o tym wiemy, to rok w rok wciąż wpadamy w tę samą pułapkę. W naszych zamożnych społeczeństwach świeża żywność w niesamowicie szerokim wyborze i do kupienia o każdej możliwej porze jest czymś zupełnie oczywistym. Ale ten luksus ma swoją cenę, jest nią gigantyczne wprost marnotrawstwo żywności.

Żywność sortowana jest już na polach, na przykład dlatego, że nie spełnia standardów supermarketów. Wielu konsumentów oczekuje idealnie ukształtowanych marchewek, ogórków w jednym rozmiarze i nieskazitelnych jabłek. Sklepy sortują żywność, zanim osiągnie ona datę przydatności do spożycia - w przeciwnym razie klienci jej już nie kupią. Ponieważ chcemy, aby wszystkie rodzaje żywności były dostępne przez cały rok, importujemy je z najdalszych zakątków świata. Jednak im dłuższa podróż i im więcej przystanków pośrednich, tym większe prawdopodobieństwo, że żywność ulegnie uszkodzeniu i zepsuje się podczas transportu.

Według FAO Food and Agriculture Organization of the United Nations (pol. Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa), obecnie niepotrzebnie wyrzuca się na całym świecie 1,3 miliarda ton jadalnej żywności. Towarzyszy temu marnotrawstwo zasobów na ogromną skalę. Dotyczy to również Republiki Federalnej Niemiec. Według badań WWF World Wildlife Fund (pol. Światowy Fundusz na rzecz Przyrody) każdego roku w Niemczech wyrzucane jest ponad 18 milionów ton żywności. Większości tych odpadów żywnościowych można by uniknąć już dziś - w sumie prawie 10 milionów ton. To oznacza, że co sekundę 313 kilogramów jadalnej żywności niepotrzebnie trafia do kosza. Odpowiada to prawie jednej trzeciej obecnej konsumpcji żywności wynoszącej 54,5 miliona ton.

Taka ogromna skala marnotrawstwa żywności jest nie do przyjęcia zarówno z moralnego i etycznego, jak i ekologicznego punktu widzenia. Ma to swoje źródło w naszym uprzemysłowionym systemie produkcji żywności, który produkuje tanio i masowo, a tym samym akceptuje marnotrawstwo. Rozwiązanie tego ogólnoświatowego problemu jest teoretycznie proste, ale bardzo trudne do praktycznej realizacji. Lepsze zarządzanie, zrównoważone strategie marketingowe oraz zmiany nawyków konsumenckich są konieczne i nieuniknione.

Jak możemy przeciwdziałać temu problemowi i sprawić, by wyrzucano mniej żywności?

Ja kieruję się w moim życiu trzema zasadami:

1. Kupuję tylko tyle, ile naprawdę potrzebuję. Zanim wybiorę się na zakupy, zastanawiam się, co chcę zjeść i przygotowuję listę zakupów. Ograniczam zakupy do mojej listy, i w ten sposób unikam niepotrzebnego marnowania żywności.

2. Kupuję tylko tyle, ile potrafię spożytkować. To, co odnosi się do zakupów, odnosi się również do gotowania. Jeżeli zjem wszystko to, co ugotuję, to nic nie wyrzucę do kosza. Ewentualne resztki nie lądują w koszu, ale są wykorzystane do wykreowania nowej, niekoniecznie skomplikowanej, ale za to smakowitej potrawy.

3. Kreatywnie wykorzystuję resztki jedzenia. Przyznam, że w tym temacie nie brakuje mi inwencji, co wynika z moich zainteresowań kuchniami świata oraz wieloletniego doświadczenia kucharskiego.  Wzorem dla mnie pozostaje moja babcia ze strony ojca, która była mistrzynią w tworzeniu potraw, zawsze potrafiła wyczarować coś z niewykorzystanych produktów. Smaczna i zdrowa kuchnia na co dzień nie wymaga bynajmniej wyszukanych przepisów kulinarnych.

Te trzy punkty sprawiają, że w moim domu nie marnotrawi się jedzenia i nic nie wyrzuca się do kosza.




To jest już ostatni post w tym roku, dlatego życząc wszystkim czytelnikom radosnego okresu świątecznego, kontrolowanych zakupów na miarę potrzeb oraz miłego biesiadowania, żegnam się do stycznia 2025 roku. Zatem do poczytania w nowym roku.

piątek, 13 grudnia 2024

Rozmowy z samym sobą

Mówienie do siebie nie ma dobrej reputacji w społeczeństwie. Szczególnie głośne monologi w miejscach publicznych nie są mile widziane i bardzo często kojarzone są z zaburzeniami psychicznymi, dezorientacją umysłową i schizofrenią. Ale mówienie do siebie nie jest wcale czymś szalonym lub nienormalnym, nie jest także oznaką żadnej choroby. Prawie wszyscy rozmawiamy ze sobą, ale bardzo często czynimy to zupełnie nieświadomie.

Czy mówienie do siebie to tylko nawyk, czy jest to działanie normalne i dlaczego właściwie rozmawiamy sami ze sobą?

My, ludzie, mamroczemy do siebie częściej, niż zdajemy sobie z tego sprawę. Niezależnie od tego, czy jesteśmy w pracy, czy w domu, czy siedzimy przed komputerem, czy stoimy pod prysznicem, czy jesteśmy na spacerze, czy robimy zakupy, nasza rozmowa z samym sobą jest integralną częścią i wiernym towarzyszem naszego codziennego życia. Szacuje się, że ponad 90% ludzi mówi do siebie - zarówno w myślach, jak też za pomocą wypowiadanych słów, czyli na głos.

Zaczynamy mówić do siebie bardzo wcześnie. To, że dzieci w wieku niemowlęcym gaworzą, uważamy za całkiem normalne, bo dzieci uczą się w ten sposób nazywać przedmioty lub wypróbowywać różne wymowy słów. Liczne badania wykazały, że starsze dzieci, które mówią do siebie na głos, rozwiązują zagadki szybciej niż te, które rozwiązują je po cichu. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że mówienie do siebie przyspiesza proces uczenia się dzieci. To kiedy i jak często mówimy do siebie już jako ludzie dorośli, zależy od wielu czynników i cech naszych charakterów. Introwertycy na przykład mówią do siebie więcej niż ekstrawertycy. Z kolei osoby impulsywne mają tendencję do mówienia do siebie częściej niż osoby opanowane.

Jednak rozmowa z samym sobą ma miejsce nie tylko w sytuacjach kryzysowych lub stresujących, ale może również mieć miejsce podczas pozytywnych wydarzeń. Kiedy doświadczymy stresu lub przytłaczających emocji, zaczynamy mówić do siebie, aby uporządkować myśli i zwolnić biegu. Często także besztamy siebie po popełnieniu jakiegoś błędu, co pozwala nam na szybsze wyciągnięcie pozytywnych wniosków na przyszłość. Natomiast gdy wiedzie nam się dobrze, gdy osiągamy sukcesy, rozmowa ze sobą motywuje do dalszego wysiłku i chwali to, co już osiągnięte. Mówienie do siebie pomaga zatem w samoregulacji i samokontroli.

Badacze tego, wbrew pozorom bardzo powszechnego zjawiska, są jednomyślni w swojej ocenie: nie ma najmniejszego nawet powodu, aby wstydzić się mówienia do siebie. Rozmowy z samym sobą są pożądane i zdrowe, ponieważ stanowią idealne ujście dla uczuć i emocji, zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych. Przy czym dotyczy to w równej mierze zdań wypowiadanych na głos, jak zdań, o których tylko myślimy, ale ich nie wypowiadamy. Naukowcy są także zgodni, że efekty wewnętrznych monologów i mówienia do siebie na głos, mają na nas ten sam pozytywny wpływ. Mówienie do siebie kontroluje impulsy, kieruje działaniami oraz pomaga osiągać własne cele w życiu. Rozmowa z samym sobą odgrywa także decydującą rolę w utrzymaniu koncentracji, zapewnia krytyczne spojrzenie z zewnątrz i ma znaczący wpływ na samoocenę. W sytuacjach krytycznych i stresujących zapewnia niezbędną motywację i pozwala skupić się na tym, co najważniejsze. Mówiąc do siebie, ulepszamy i rozwijamy naszą własną wyszukiwarkę. Bo kiedy mówimy do siebie, nasz mózg słucha bardzo uważnie, rejestruje i przechowuje te informacje, do których możemy się w dowolnym momencie odwołać. Mówienie do siebie trenuje dodatkowo nasz mózg i sprzyja trwałemu przechowywaniu w nim danych.

Mówienie do siebie jest zatem czymś więcej niż tylko dziwnym zjawiskiem - może być cenną strategią zarządzania procesami wewnętrznymi, jeżeli czynione jest świadomie. Decydującym czynnikiem jest sposób, w jaki są one doświadczane i odbierane: jako pomocne wsparcie lub jako niezbędny nawyk, który może wymagać głębszej refleksji.

Komplementowanie samego siebie każdego poranka przed lustrem lub pod prysznicem nie jest bynajmniej czymś wstydliwym i niepożądanym. Wszystko zależy od sposobu, w jaki do siebie mówimy. Monologi pozytywne i chwalące wzmacniają poczucie własnej wartości, natomiast monologi pełne negatywnych i krytycznych opinii, sprawiają, że będziemy jeszcze bardziej niepewni, niezadowoleni, smutni, a nawet źli. Mimo wszystko warto ze sobą rozmawiać, tylko czasami powinniśmy to robić bardziej świadomie. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać.




czwartek, 5 grudnia 2024

Radio Flora w Hanowerze zaprasza na kolejną, nie tylko polonijną audycję "Gadu Gadu"

Zapraszam w najbliższą sobotę, 7 grudnia 2024 roku o godzinie 12.00, do wysłuchania godzinnej audycji w języku polskim, emitowanej na antenie Radia Flora w Hanowerze. W audycji przygotowanej i prowadzonej przez jej autorkę Grażynę Kamień-Söffker, oprócz aktualnych tematów polonijnych, będzie można wysłuchać mojego felietonu "Czy radość, którą odczuwamy podczas szaleństwa zakupów, jest tylko iluzją?".




Pod tym bezpośrednim linkiem znajduje się niemieckojęzyczna strona Radia Flora. Tam można wysłuchać tej audycji na żywo w najbliższą sobotę od godziny 12.00 do 13.00 lub jako powtórkę w następujący po niej poniedziałek od godziny 13.00 do 14.00 oraz od godziny 20.00 do 21.00.

środa, 13 listopada 2024

Czy radość, którą odczuwamy podczas szaleństwa zakupów, jest tylko iluzją?

Każdy, kto chce kupić sobie modny i obowiązkowy ciuch sezonu, najnowszy smartfon, rower elektryczny czy wreszcie wymarzony nowy samochód, robi to z założeniem, że zakup ten poprawi jego życie, uszczęśliwi go lub co najmniej wprawi w dobry nastrój. Któż z nas nie lubi zobaczyć siebie w nowym ubraniu, nie cieszy się, gdy nowa elektroniczna zabawka posłusznie wykonuje jego polecenia, nie podziwia zazdrosnych spojrzeń sąsiadów, gdy po raz pierwszy parkuje swój nowy samochód na podjeździe lub przed garażem. Jednak spacer dowolną ulicą handlową w Niemczech może skłaniać do głębokiej refleksji. Można się dowolnie długo rozglądać i w końcu stwierdzić ze zgrozą, że niewiele jest oznak radości na twarzach obserwowanych ludzi. Jedynie w reklamach telewizyjnych konsumenci krzyczą ze szczęścia, ale w prawdziwym życiu to się nie często zdarza.

Gdyby dobrobyt równał się dobrostanowi, to szczęście ludzi w krajach wysoko uprzemysłowionych musiałoby eksplodować. A tak przecież nie jest. Jest wręcz przeciwnie. Podczas gdy standard życia w tych krajach nieustannie rośnie, zadowolenie z życia uparcie utrzymuje się na tym samym poziomie od dziesięcioleci. Jednocześnie coraz więcej ludzi cierpi na depresję i inne schorzenia natury psychicznej. Światowa Organizacja Zdrowia przewiduje, że w ciągu kolejnych dwudziestu lat depresja spowoduje więcej szkód wśród kobiet na całym świecie niż jakakolwiek inna choroba. W przypadku mężczyzn tylko choroby układu krążenia będą powodować więcej cierpienia. Na dobrą sprawę nikt dokładnie nie wie, co powoduje te psychiczne katusze. Urbanizacja może odgrywać tu pewną rolę, podobnie jak nadmierne obciążenie pracą, wysoki wskaźnik rozwodów czy w końcu fakt, że coraz więcej ludzi wykonuje prace biurowe, siedząc cały dzień przy biurku przed komputerem. Pewne jest jednak to, że tak upiornego wzrostu zachorowań na depresję nie można po prostu wytłumaczyć faktem, że coraz więcej ludzi, cierpiących na tę chorobę, przełamując strach i obawy, szuka pomocy u lekarzy. Niemieckie kasy chorych biją na alarm, depresja i inne choroby psychiczne mogą stać się plagą XXI wieku.

Ale istnieją dowody na to, co wynika z wielu badań zachowań społecznych, że powszechna konsumpcja jest także w znacznym stopniu odpowiedzialna za ten mało pozytywny rozwój. Wszechobecna reklama wzbudza w wielu ludziach niejasne poczucie, że choć posiadają już tak wiele, to jednak czegoś im brakuje, co powoduje poważne zaniepokojenie swoim stanem posiadania, statusem społecznym czy popularnością. Kiedy szturmujemy domy handlowe, ponieważ ceny towarów, których w rzeczywistości nie potrzebujemy, zostały obniżone, jesteśmy sterowani system nagród, bonusów i punktów. Zachowujemy się jak drapieżnik, który nie chce puścić swojej ofiary. Napędzany dopaminą mózg nie jest już w stanie nawet przez chwilę pomyśleć o innych potrzebach czy nawet długoterminowych konsekwencjach swoich decyzji. Współcześnie, najbardziej bezlitosne polowanie na zdobycz nie odbywa się już w dżungli, ale w centrach handlowych lub coraz częściej w sklepach internetowych.

Ludzie w zamożnych krajach stoją dzisiaj przed nowym wyzwaniem, bo nie odnajdują już szczęścia poprzez zaspokajanie pragnienia, aby posiadać coraz więcej, ale poprzez jego ograniczanie. Dla wielu ludzi taka dobrowolna powściągliwość jest jeszcze nieznana, a może nawet niemożliwa do zrealizowania, co wynika z przestarzałej perspektywy patrzenia na własne życie. Większość ludzi uważa mianowicie, że samokontrola i powściągliwość są oczywiście godne pochwały, ale wrogie wszelkim przyjemnościom życiowym. Tymczasem jest wręcz odwrotnie, bo tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie kontrolować swoje pragnienia, jesteśmy w stanie żyć z przyjemnością.

Bo nadmierne pragnienia, przesadne plany i ekscentryczne zamiary są jak mury, które oddzielają nas od prawdziwego życia. Poczucie szczęścia i radości życiowej nie rodzi się w żadnym razie ze zdobycia nowej rzeczy materialnej, ale z miłości, z przyjaźni, z budowania relacji z innymi ludźmi oraz troski o nich, ale nade wszystko ze świadomej akceptacji samego siebie i swojego życia. Każde nowe konsumpcyjne życzenie, z którego zrezygnujemy, tworzy coraz większą przestrzeń dla osobistego poczucia szczęścia. Mniej nie zawsze jest więcej, ale z całą pewnością, mniej jest zawsze zdrowiej i szczęśliwiej.