czwartek, 14 października 2021

... i że cię nie opuszczę aż do śmierci

Być może jestem zbyt staroświecki, być może jestem zbyt konserwatywny, być może jestem mało tolerancyjny lub zwyczajnie nie potrafię zrozumieć i zaakceptować rosnącej z roku na rok liczby rozwodów, która stanowi już moim skromnym zdaniem bardzo poważny problem społeczny. Nie neguję bynajmniej prawa do rozwodu, to prawo musi przysługiwać każdemu, ale tylko wtedy, kiedy wyczerpane są już wszelkie możliwości naprawy związku. Myślę, że znaczna liczba ludzi decyduje się na ten krok zbyt pochopnie, nie podejmując nawet prób ratowania związku, który tak pięknie się kiedyś rozpoczął od przysięgi małżeńskiej w urzędzie stanu cywilnego oraz ewentualnie także w kościele. No dobrze, powie ktoś, ale decyzja o zawarciu małżeństwa podjęta została dobrowolnie i każda ze stron ma prawo ją odwołać. Zgoda, lecz gdy przyjmiemy to prawo za całkowicie naturalne i przysługujące każdemu i w każdych okolicznościach, to w takim razie przysięga małżeńska - przy tak ogromnej liczbie rozwodów - nie ma najmniejszego sensu i jest tylko zwykłym, nic nieznaczącym oświadczeniem, staromodną tradycyjną formułą, która nie zobowiązuje nikogo do niczego. Więc może warto zrezygnować z przysięgi małżeńskiej i nie prowokować ludzi do zobowiązań, których nie potrafią (nie mogą? nie chcą? nie są w stanie?) dotrzymać. Nigdy nie byłem zwolennikiem połowicznych rozwiązań, dlatego zawsze dotrzymywałem danego słowa, tym bardziej przysięgi, bez względu na powód jej złożenia. Rozwiązanie tego dylematu jest w zasięgu ręki i na dodatek jest bardzo proste w swojej formule: albo przysięgamy i dotrzymujemy, albo nie przysięgamy w ogóle (wiem, że to brzmi mocno staromodnie). Tym bardziej że współczesne małżeństwo - jako kulturowo uznany związek dwojga ludzi - przechodzi powoli do lamusa. Moralność zmienia się nieustannie, zestawy moralnych zasad ulegają przewartościowaniom i przetasowaniom, co ma ścisły związek z szeroką gamą nieetycznych zachowań i ich aprobatą społeczną. Być może czepiam się bez powodu, bo przecież czasy, kiedy ludzie dotrzymywali danego słowa, a także woleli prędzej umrzeć, niż złamać złożoną przysięgę, minęły bezpowrotnie. Tacy ludzie, jakie czasy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz