środa, 29 września 2021

Moje fascynacje muzyczne - Jimi Hendrix

We wrześniu bieżącego roku przypada 51 rocznica śmierci Jimiego Hendrixa, legendarnego gitarzysty, który fascynował swoich fanów tym, co opanował do czystej perfekcji - grą na gitarze, na której grał jak nikt inny przed nim i nikt inny po nim. Przez wielu uważany jest za najlepszego gitarzystę wszech czasów, który swoim niekonwencjonalnym sposobem gry i swoimi szalonymi występami na żywo zrewolucjonizował scenę muzyki rockowej. Jego życie było krótkie i burzliwe. Przeżył zaledwie 27 lat, dokładnie tak, jak Janis Joplin, Jim Morrison i Kurt Cobain.

Urodzony 27 listopada 1942 roku w Seattle Hendrix wychowywany był przez swojego ojca Ala, jego matka nie potrafiła odnaleźć się w roli wychowawczyni i opiekunki i mocno zaniedbywała swoje obowiązki. Już jako mały chłopak był zwariowany na punkcie swojej pierwszej gitary, którą otrzymał w prezencie od ojca i nigdy się ze nią nie rozstawał. W 1961 roku wstąpił do armii, co było w tamtych latach jedyną okazją dla czarnoskórych chłopców, którzy nie dostali się do szkoły średniej, na zdobycie stabilnego źródła utrzymania. Po zaledwie roku służby złamał sobie kostkę w nodze i został z armii zwolniony. Po wyjściu z wojska zaczął grać jako muzyk towarzyszący w koncertach, organizowanych w afroamerykańskich klubach muzycznych. To był trudny czas dla Hendrixa, ale także doskonała szkoła, w której uczył się od najlepszych wykonawców. Na scenie musiał nosić garnitury, ale prywatnie wciskał pawie pióra do kapelusza i obwieszał się łańcuchami, rozwijając tym samym swój ekstrawagancki styl ubierania się. Zanim tzw. styl hippisowski stał się modny na całym świecie, Hendrix i jego przyjaciele muzycy, z którymi związał się w Greenwich Village - jednej z dzielnic Nowego Yorku, żyli tym stylem życia już od dawna. Mówiono, że Hendrixa interesowały w życiu tylko dwie rzeczy: muzyka i kobiety. Hendrix uważany był za nieśmiałego, ale zawsze przyjaznego i uśmiechniętego człowieka, ale sprawiał problemy gdy wypił zbyt wiele alkoholu, często wybuchał gniewem i nie stronił od bójek. Pierwszym, który odkrył wielki talent i możliwości Hendrixa był łowca talentów, menadżer i producent muzyczny, były basista grupy The Animals Bryan "Chas" Chandler, który po jednym z koncertów w legendarnym klubie muzycznym "CafeWha" zaproponował Hendrixowi przyjazd do Londynu i serię koncertów. Jimi Hendrix wraz z perkusistą Mitchem Mitchellem i basistą Noelem Reddingiem zakładają grupę Jimi Hendrix Experience, która brzmi psychodelicznie, dziko i seksownie. Trasa koncertowa nowej grupy Jimiego Hendrixa wywołała w Wielkiej Brytanii sensację, a w Stanach Zjednoczonych zamieniła się w triumfalną procesję. Występ grupy na Monterey Pop Festival w 1967 roku przypieczętował wysoką pozycję Hendrixa, który stał się z dnia na dzień super gwiazdą. Hendrix zachwycał swoim sposobem gry na gitarze, grał bluesowe solówki i riffy z zapałem niespotykanym dotychczas u innych gitarzystów. Całe jego ciało podążało za każdym akordem, kołysał biodrami, klękał, kładł się na plecach, z zamkniętymi oczami powtarzał namiętnie całe pasaże muzyczne. Pokazowym efektem Hendrixa było szarpanie strun gitary zębami i głową. Na zakończenie koncertów wbijał swoją gitarę we wzmacniacze i podpalał całość na scenie. Wzmacniacze pracowały zawsze na pełną moc, aby muzyka dotarła do ludzkich dusz poprzez elektryczność - jak zwykł mawiać sam Hendrix. Na festiwalu w Woodstock w 1969 roku Hendrix ponownie zaskoczył wszystkich. Pojawił się na scenie z nową grupą muzyczną i zagrał swoją wersję hymnu amerykańskiego, imitując spadające bomby i ogień z karabinów maszynowych. I w tym momencie przestał być supergwiazdą rocka, bo stał się ikoną hippisowskiej kontrkultury. W kolejnych miesiącach Hendrix konsekwentnie realizował swoje artystyczne wizje, poszerzał granice brzmień i stylów muzycznych i grał wyprzedane do ostatniego miejsca koncerty. Ale ten ogromny sukces i olbrzymie oczekiwania fanów nie pozostały dla Hendrixa bez konsekwencji, zaczynął zażywać coraz częściej i coraz więcej narkotyków, był nieustannie zmęczony, cierpiał na bezsenność. 18 września 1970 roku w Londynie, kilka dni po ostatnim koncercie na niemieckiej wyspie Fehmarn, Hendrix zmarł niespodziewanie w wieku 27 lat. Jego dziewczyna podała mu wieczorem środki nasenne (może zbyt wiele? może zbyt silne?) które popił dużą ilością wina i prawdopodobnie zakrztusił się nad ranem własnymi wymiotami. Wezwana karetka pogotowia przybyła zbyt późno. Przypadkowa i bezsensowna śmierć położyła kres karierze, kreatywności i wirtuozerii Jimiego Hendrixa.

W moich obszernych zbiorach muzycznych posiadam pełną dyskografię Jimiego Hendrixa, ale najchętniej sięgam po jego pierwsze płyty z lat 60. i 70. nagrane z grupą The Jimi Hendrix Experience oraz do nagrań z Woodstock.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz