Lubię wszystkie cztery pory roku, chociaż muszę przyznać, że obraz tych współczesnych znacznie odbiega od obrazu tych, które jeszcze dokładnie pamiętam z mojego dzieciństwa i mojej młodości, ponieważ te współczesne pory roku nie są już tak bardzo charakterystyczne, tak znacznie różniące się od siebie i tak dokładnie ulokowane na linii czasu. Niemniej wszystkie cztery pory roku, jakie by nie były, mają swoje prawa do istnienia i są piękne, każda na swój niepowtarzalny sposób. Ze wszystkich czterech najbardziej lubię jesień, która jest dla mnie porą wprost magiczną, ponieważ łączy w sobie to, co już nieubłaganie mija, z tym, co z całą pewnością wkrótce nadejdzie: stare z nowym, smutek przemijania z radością odnowy. Gdy do tego dołożymy niepowtarzalne i nieporównywalne jesienne pejzaże, jesienne zapachy i jesienne dźwięki, magia jesieni ukazuje się nam w pełnej krasie. Zawsze, kiedy zamykam oczy, wyobrażam sobie siebie pośrodku olbrzymiego kompleksu leśnego, nade mną baldachim z zielono-żółtych liści, które opadając, uwalniają drzewa od swojego ciężaru. Z każdym dniem przybywa kolorowych liści, żółtych, rdzawych i czerwonych, bujnie pokrywających poszycie lasu i wirujących fantastycznie wokół mnie, i uwalniających z każdym kolejnym krokiem, magiczne szumy, szmery i szelesty. Bardzo szczególny zapach, który mnie tam otacza, świeży i wilgotny, wprawia mnie w nostalgiczny nastrój, ponieważ pachnie jeszcze dosyć wyraźnie roześmianymi dniami lata i ciemnozielonymi liśćmi, które nagle zachwycają swoją naturalną przemianą: najwspanialszymi kolorami natury, cichym lotem i leśnymi poszeptami. Tu przeszłość łączy się przyszłością w naturalny sposób, za pomocą niezwykłych sił natury. Tęsknię do tego przez cały rok, od jutra już nie muszę. Przede mną trzy jesienne miesiące. Czas na zwolnienie biegu i wyciszenie się, czas na refleksję i lekturę, czas na wędrówki po lesie i delektowanie się jesienną magią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz