wtorek, 26 stycznia 2021

Delektujmy się językiem ojczystym

W czasach słabnącego z roku na rok czytelnictwa książek i bardzo umiarkowanego zainteresowania literaturą piękną w ogóle, nikogo nie powinno dziwić, iż poezja straciła - być może bezpowrotnie - swoją wysoką pozycję literacką i ze sztuki elitarnej przekształciła się w sztukę niszową, którą interesują się wyłącznie nieliczni czytelnicy, fascynujący się literackimi gatunkami lirycznymi. Moim zdaniem problem tkwi w zjawisku, które z całą pewnością możemy określić jako powszechne. Współczesny człowiek nie potrafi już delektować się słowem pisanym; zapomniał, że można cieszyć się językiem ojczystym. Dla współczesnego Polaka czytany tekst musi zawierać przydatne dla niego informacje, jeżeli tak nie jest, traktuje czytanie jako stratę czasu. I to jest najbardziej zaskakujące. W przeciwieństwie do powieści wiersz czyta się szybko; co powinno stanowić ogromną zaletę w coraz bardziej gorączkowym życiu. Ale długość wiersza nie jest mierzona liczbą jego wersów, tylko jego formą i naszymi wobec niego oczekiwaniami. Jeżeli wiersz nie zawiera informacji, które można szybko i sprawnie wykorzystać, przestaje nas równie szybko interesować. Po co zajmować się formą, skoro zawartość jest dla nas bezwartościowa. W innych kulturach pomysł delektowania się formą nie jest już taki absurdalny. Japończycy na przykład przywiązują większą wagę do opakowania prezentu, niż do samego prezentu. Nawet sam moment darowania podlega ścisłym regułom, trzeba ukłonić się, złożyć odpowiednio ręce, często także uklęknąć. Najważniejsza jest forma i sposób darowania, zawartość może mieć wartość symboliczną. Japończycy czytają codziennie poetyckie teksty na łamach gazet i czasopism, na plakatach i billboardach, w środkach komunikacji miejskiej, na forach internetowych. Poezja jest tam wszechobecna. Potrafią dostrzec piękno w formie i konstrukcji wiersza. My Polacy posiadaliśmy także umiejętność delektowania się formą. Ale to było dawno temu, przed czasami powszechnej konsumpcji, ciągłego wzrostu produktywności, wszechobecnej komercji. Tak jak muzyka, która kiedyś po prostu była z nami, płynęła z radia czy z kasety magnetofonowej, lecz dzisiaj musi spełniać obowiązkowo jakąś konkretną rolę: stymulować, uspokajać, odwracać uwagę. Podobnie było z wierszami, które kiedyś zachwycały samym swoim istnieniem, zwiewną formą, rymem, rytmem. Dziś niecierpliwie rozrywa się opakowanie prezentu na urodziny czy imieniny, bo samo opakowanie, jego forma, kolor i faktura powierzchni użytego papieru, krój wstążki, nie mają już znaczenia, liczy się tylko zawartość. Wszystko to, co nie zaspokaja szybko naszych potrzeb konsumpcyjnych i nie posiada pożądanych wartości użytkowych, uważane jest za niepotrzebny i bezsensowny wysiłek.

Czytanie poezji to radość sama w sobie, nie trzeba koniecznie łamać sobie głowy analizą poszczególnych słów i całych wersów, ponieważ w poezji sama forma jest największym darem, a nie jakakolwiek najmądrzejsza nawet interpretacja. Delektujmy się językiem ojczystym, jak często tylko możemy. Język rozumiany wyłącznie jako techniczny środek komunikacji nie może sprawiać żadnej przyjemności i nie satysfakcjonuje nikogo.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz