środa, 3 lutego 2016

Porozmawiajmy o ... miłości na całe życie

Miłość jest najpiękniejszym ludzkim uczuciem ale jednocześnie najtrudniejszym, ponieważ niewiele związków dwojga ludzi ma szansę przetrwać całe życie. Miłość jest największym szczęściem, rodzi się najczęściej nagle, idealizuje drugiego człowieka, to przeogromny ocean emocji, bardzo zbliżony do szaleństwa, to stan niezwykły. Miłość nie podlega ani prawu ani rozumowi. Bardzo wielu ludzi kojarzy miłość z namiętnością, seksem, fizycznym kontaktem z drugim człowiekiem. Co robić, jeżeli ta namiętność z biegiem lat się zmniejsza? Lub jest nadal ważna tylko dla jednego z partnerów? Dla wielu związków oznacza to koniec miłości! Czy tak być musi? Czy nie istnieje miłość na całe życie? Wiele osób twierdzi, że nie ma takiej miłości, co przetrwa wszystkie wichury. Nic bardziej mylnego! Taka miłość istnieje, chociaż nie dotyczy większości ludzi. Tajemnica miłości na całe życie może zawierać się we wszystkim możliwym, ale z całą pewnością nie tylko i wyłącznie w bogatym życiu seksualnym. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem streszczenie badań studyjnych, autorstwa dwóch brytyjskich seksuologów dr. Meg John Barker i dr. Jacqui Gabb, które w swojej najnowszej książce „Tajemnice wiecznej miłości” (mój wolny przekład) podsumowały swoje badania, dotyczące trwałości uczuć w związku dwojga ludzi. Badania objęły 5000 osób, jedynym wymaganiem dla wzięcia udziału w tych studiach był, długoletni i szczęśliwy związek partnerski lub małżeński. Wiele par przyznało, że ich życie seksualne nie jest już tak bogate, jak było na początku związku. Po przeanalizowaniu wszystkich odpowiedzi okazało się, że prawdziwa miłość nie jest zależna od bogatego życia seksualnego, które na dobrą sprawę nie ma większego wpływu na jej trwałość. Najciekawsze stwierdzenie zawiera się jednakże w fakcie, iż pytane pary, nie odbierały tego zjawiska w sferze bolesnego braku. Za to inne formy cielesnego kontaktu i różne formy czułości stały się dla nich z biegiem lat nie mniej ważne niż sam akt płciowy, stały się dla tych ludzi równoważną alternatywą. Podsumowując swoje badania, brytyjscy seksuolodzy opublikowali 10 punktów (poniżej w moim wolnym przekładzie), od których, ich zdaniem, zależy trwałość związku partnerskiego czy małżeńskiego:

Wspólny śmiech i podobne poczucie humoru
Wspólne wartości i zainteresowania
Wzajemna przyjaźń
Wzajemna dbałość o siebie
Wzajemne poczucie bezpieczeństwa
Poczucie szczęścia we dwoje
Wzajemne zaufanie
Pielęgnowanie i dbałość o związek
Wzajemne słuchanie siebie i rozmowa
Pielęgnowanie uczuć i zachowań z etapu zakochania

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystkie te punkty są bardzo proste i łatwe w realizacji. Z badań jednakże wynika, że wystarczy tylko, iż w jednym lub w dwóch punktach nie będzie równowagi, i już istnieje wielkie niebezpieczeństwo dla związku i szanse na jego przetrwanie maleją. Cztery lata temu, na zaproszenie Julity Mischke z Radia Darmstadt, miałem przyjemność brać udział w dwugodzinnej audycji na żywo, w której, wraz ze sławnym autorem "Samotności w sieci" Januszem Leonem Wiśniewskim oraz Julitą Mischke, rozmawialiśmy właśnie o miłości, widzianej z dwóch różnych perspektyw. Ja nigdy nie ukrywałem, że jestem niepoprawnym marzycielem i romantykiem, wiernym romantycznym tradycjom, dla którego miłość jest największym i najpiękniejszym darem. Na pytanie, czym jest dla pana miłość, Janusz Leon Wiśniewski odpowiedział, że dla niego, jako naukowca - przy całej magii, towarzyszącej ludzkiej miłości - miłość jest, w rzeczy samej, ciągiem skomplikowanych reakcji chemicznych, które powodują przyspieszone bicie serca, uczucie podniecenia, brak łaknienia, zmniejszony apetyt, lepsze ukrwienie i uwrażliwienie na dotyk. Jest to stan, porównywalny do narkotycznego transu. Mózg ludzki jest w stanie wyprodukować swoje narkotyki (opiaty), ale organizm z czasem uodparnia się na działanie tych narkotyków, dlatego miłość nie może trwać wiecznie. Pamiętam moje zakłopotanie, bo za chwilę miałem określić moją wizję miłości i mój stosunek do uczuć wyższych. Janusz Leon Wiśniewski wykazał zrozumienie dla moich fascynacji, twierdząc, że wyjątki potwierdzają każdą regułę. Czytałem w radiu moje wiersze i byłem szczęśliwy, że miłość nie jest dla mnie krótkotrwałym procesem chemicznym, tylko niekończącym się pasmem wzruszeń, uniesień i ogromnego poczucia bezpieczeństwa. Być może mój biochemiczny zegar tyka trochę inaczej. Być może wszystkiemu winne są moje geny. Być może właśnie dlatego tak chętnie piszę wiersze o miłości.


Waldemar Kostrzębski - Ze wzajemnością, recytuje autor





2 komentarze:

  1. tulimy nasze zakłopotania...
    śmiałe spojrzenie i nieśmiałe dotyki...
    .
    .
    .
    Jak pięknie splatasz słowa. Dziękuję za nie Waldemarze.

    Serdeczności zostawiam,
    Ewa.


    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ewo, że od czasu do czasu wpadasz tutaj i komentujesz wybrane posty. Ja osobiście nie ma żadnych problemów z konstruktywną krytyką moich tekstów i zawsze z pokorą je wysłuchuję, ale na pochwały reaguję z radością, a na komentarze pod postami z jeszcze większą. Dzięki serdeczne.

    OdpowiedzUsuń